Prawidłowa czynność serca u człowieka dorosłego waha się pomiędzy 60 a 90 uderzeń na minutę, średnio jest to około 72 uderzeń na minutę. Aby serce mogło się kurczyć, czyli bić, niezbędne jest wytwarzanie i rozprowadzanie rytmicznych impulsów elektrycznych, które będą do tego skurczu doprowadzać.

Słowa te, tak proste i czyste, napełniły nas jeszcze większym niż dotychczas poczuciem wielkiego szacunku dla życia. Przy tym zapewnienia, że ludzie o czystych umysłach i duchach nie muszą się obawiać śmierci, wydały się niewielkim pokrzepieniem wobec prawdopodobieństwa zniszczenia życia na planecie. Zapewne spowodowane to było niepełną wiedzą o samych sobie i brakiem zaufania do sił czuwających nad nami, by móc zachować całkowity spokój. Umocniło nas to ostatecznie w przekonaniu, że nasz pomysł, jakkolwiek niezwykły i nieprawdopodobny jest najlepszym wyjściem z sytuacji. Poza tym brak konkretnych wyjaśnień, zarówno ze sfery fizycznej, jak i astralnej, tym bardziej przemawiał za opuszczeniem Ziemi. Fenomen więc pozostawał wciąż niewyjaśnioną zagadką i zagrożeniem, którego realność nie dawała się zweryfikować, a równolegle prowadzone działania ratunkowe czynione były przez Rząd Światowy z pewną umiarkowaną powagą. W całej tej mieszaninie niepewności i poczucia zagrożenia postanowiliśmy nie czekać na odpowiedzi zmierzające w naszą stronę wraz z tajemniczym obiektem kosmicznym i zadbać o własne bezpieczeństwo, nie oglądając się na kampanię manipulacji świadomością ludzkości. Tak zatem szalony pomysł przerodził się w najlepsze rozwiązanie. Tego dnia, mieliśmy spotkać się wszyscy w małym domku nad jeziorem, by ustalić ostatecznie nasze role w całym przedsięwzięciu, rozstrzygnąć wszelkie wątpliwości dotyczące docelowego składu wyprawy. Wiedzieliśmy od początku, że nie wszyscy są zdecydowani, by zrobić to, co zostało zaplanowane. W chwili, gdy Tauril opowiedział o swoim pomyśle, było nas ośmioro – cała nasza paczka, która jakimś cudem od czasów studiów nie straciła ze sobą kontaktu. Wszyscy poznaliśmy się w tym samym mieście i chwilowo to samo miasto nas łączyło, mimo że nie wszyscy tam mieszkaliśmy. Zważywszy na to, że nasza grupa nie była najmniejsza, można było przypuszczać, że plan nie powinien napotkać zbyt dużych trudności. Wreszcie panujący wszędzie klimat stresu i narastającej paniki, był dla nas ironicznym sprzymierzeńcem, który ogółowi społeczeństwa odbierał nadzieję, zaś nam ją takim zamieszaniu, jakie zaczynało panować na świecie w ostatnich miesiącach, można było liczyć na sporo okazji do zdobycia potrzebnych rzeczy i dokumentów, niekoniecznie oficjalnymi drogami, korzystając z rozkładającej się struktury społecznych aparatów kontroli. Gospodarki z dnia na dzień zbliżały się do zapaści, ludzie spieniężali swoje dobra i wycofywali oszczędności, desperacko szukając sposobów na wykupienie się od zagłady, większość firm upadała, a potężniały tylko te, które obiecywały przetrwanie katastrofy w specjalnych miastach-bunkrach, budowanych pośpiesznie w kilku miejscach na świecie, oraz wszyscy inni, którzy sami nie wierzyli w zagładę i próbowali na ogólnej panice korzystać, sprzedając najróżniejsze patenty na można było wierzyć komukolwiek? My mieliśmy na to jedną odpowiedź, która kazała nam wziąć własne życia w swoje ręce. Ten zepsuty świat nauczył się już zarabiać na kłamstwie, strachu, panice, iluzji i jej wszelkich paskudnych wytworach, więc dla każdego, kto starał się posługiwać jedynie własnym rozsądkiem i umysłem, nie mogło w tym wszystkim być zbyt wiele prawdy. Rząd w zasadzie też nie starał się o prawdziwe dobro swoich obywateli, zresztą w obliczu tego, co nadchodziło, pozostawało mu jedynie stwarzanie iluzji i bagatelizowanie niebezpieczeństwa, tak by świat nie strawił się w chaosie sam, zanim urzeczywistniłaby się nadchodząca katastrofa.(Kevin Riepl – Hyperblast – Redux/ Unreal Tournament OST)Wszyscy pojawili się o wyznaczonym dla nich czasie, to znaczy w odstępach trzydziestominutowych, przyjętych dla zminimalizowania ewentualnych podejrzeń przypadkowych świadków. Pierwszy przybył Tauril, który do czasu pojawienia się pozostałych, zajął się przygotowaniem dla nich scenariusza wydarzeń, który miał przedstawić po zebraniu zespołu. Musieliśmy szybko zdecydować o tym, kto weźmie udział w wyprawie, a kto nie. Zorganizowanie wszystkiego wymagało koordynacji i precyzji oraz ścisłego zaplanowania czasu potrzebnego na każdy etap, tak byśmy mieli pewność, że całe przedsięwzięcie jest w ogóle możliwe do realizacji, wziąwszy pod uwagę czas, jaki nam pozostał. Pierwszą, więc rzeczą było ustalenie, kto decyduje się lecieć, a kto po równo czterech godzinach – ponieważ Arctu i Maya przybyli jak zwykle razem – byliśmy w komplecie. Ustaliliśmy wcześniej, że każdy ma się pojawić, bez względu na to, czy ma wątpliwości, czy nie. Ci, którzy nie byli zdecydowani, mieli do tego czasu podjąć decyzję i przedstawić pozostałym swoje postanowienia. Zobowiązaliśmy się także do utrzymania w tajemnicy naszych planów przez każdego, kto zdecyduje się późny wieczór i nadciągająca burza stworzyły wokół nas klimat powagi, a jednocześnie ukryły pod chmurami i w szarości zmierzchu, nasze zebranie i nasze rozedrgane emocje. Każdy czekał niecierpliwie na rozstrzygnięcie spotkania, bo każdy chyba chciał się przekonać, czy mamy szansę. Mogło przecież okazać się, że nie jesteśmy w stanie dokonać tego wszystkiego i trzeba będzie pogodzić się z tym, że musimy zostać i patrzeć, jak ginie nasz świat. Nie było to miłą myślą i dało się odczuć, że każdy kolejny przybywający do domku nosił tę obawę w sobie już od jakiegoś czasu, tak więc napięcie wypełniło do granic powietrze salonu, kiedy ostatnie z nas zatrzasnęło drzwi. – Wiecie, że nadciąga niezła burza? – Zapytał Saiph, zamykając drzwi.– Wiemy, i tym lepiej dla nas, nikt nie będzie się tu bez powodu kręcił! – uciął Tauril, po czym poprosił wszystkich by usiedli.– Możemy zaczynać? – Zapytał, przerzucając spojrzeniem po wszystkich obecnych.– Tak! – Odparło kilkoro z nas, pozostali skinęli lekko głowami.– Dobrze, więc. Pierwsze pytanie brzmi: kto zdecydował, że zostaje? Wiecie, że od ustalenia składu naszej załogi zależy powodzenie wyprawy, dlatego oczekujemy wszyscy stuprocentowych decyzji. Słucham was!W tym samym niemal momencie Saiph podniósł rękę. Wstał i po chwili ciszy powiedział:– Przyjaciele, nie mogę z wami lecieć, niedawno dowiedziałem się, że będę miał syna. Kobieta, z którą będę miał dziecko, nie może zostać sama, nie wiem, co zrobię, nie wiem, czy chcę z nią być, ale to dziecko to mój syn i urodzi się jeszcze przed katastrofą, a ja nie mógłbym żyć dalej, nie zobaczywszy swojego dziecka. Tak zdecydowałem. Jednak jeśli będę mógł wam pomóc, zrobię, co będzie możliwe. Życzę wam powodzenia!Po tych słowach usiadł i pochylił głowę, którą ukrył w dłoniach. Jego potężna postura nie pasowała do scen takich jak ta, kiedy wyraźnie czuł się bezsilny i zrezygnowany. Nie mówił nic, ale milcząc, wyraził wiele swoimi czarnymi jak węgiel oczami, których głębia potrafiła ujawnić więcej niż słowa. Po chwili podniósł skrywające wewnętrzną wrażliwość oczy i dodał, starając się rozproszyć ogarniającą go rozpacz:– Jeśli jednak przetrwamy, to liczę na jakąś wiadomość od was!Bezgłośny uśmiech pojawił się na niektórych twarzach, po czym wszyscy zaczęli się rozglądać po pozostałych w oczekiwaniu. Po kilku chwilach Alnilam podniosła rękę, sygnalizując chęć wyjaśnień.– Dziękuję wam za to, że zaufaliście mi i chcieliście bym wam towarzyszyła. Będę o was pamiętała do końca i trzymała kciuki za powodzenie wyprawy, ale mnie nie jest ona pisana. Od samego początku prześladuje mnie strach z nią związany i nie mogę się go pozbyć. Nie wiem, czym jest spowodowany, ale kiedy myślę o tym, by zostać, on znika. Nie mogę więc tego zrobić. To byłoby wbrew mnie samej, coś lub ktoś po prostu nie pozwala mi odlecieć. Poza tym musiałabym zostawić wiele osób, które kocham. Wybaczcie mi! Powodzenia!Usiadła, a po chwili po jej twarzy popłynęły szczere łzy. Kochała swoich przyjaciół i nie chciała ich zostawiać, ale rozdarcie, jakie ją ogarniało okazało się silniejsze. Nide podeszła do niej po chwili i czule objęła ją, szepcząc coś na ucho. Po jej słowach uścisnęły się i razem uroniły jeszcze kilka łez.– Czy jeszcze ktoś zdecydował podobnie? – rzucił trwająca kilkadziesiąt sekund pozwoliła się wszystkim upewnić, że pozostali stworzą zespół, który podejmie wyzwanie losu. Sześć osób, które postanowiły zostawić świat i życie, jakie znali do dziś, i zamienić je na ryzykowną podróż. Podróż ta nie miała nawet jeszcze swojego celu. Nie było również pewne, że dotrze gdziekolwiek, do innego świata, w którym ich nadzieje na ocalenie nie okażą się puste. Jednak te sześć osób miało umysły i dusze, które nie pozwalały myśleć, że nie ma żadnego wyjścia i możliwości. Odwaga na pewno była tym, co ich łączyło. Wszyscy byli otwarci na nowe, na to, co większości wydawało się szalone, dlatego też spotkali się tutaj i postanowili, że oni sami zdecydują, jak się dalej potoczy ich życie.– Zapytam pozostałych po raz ostatni i proszę wszystkich o uznanie tych słów za ostateczne – powiedział Tauril i skierował wzrok na osobę siedzącą najbardziej po jego lewej stronie…– Albali, czy jesteś gotowa?– Tak! – odpowiedziała z delikatnym uśmiechem Albali, bez najmniejszego niezdecydowania, jednocześnie salutując symbolicznie dotknięciem daszku wojskowej czapki, którą bardzo często nosiła.– Dziękuję ci i witam wśród załogi – odparł Tauril z podobnym uśmiechem, choć mniej dostrzegalnym.– Mayu, jaka jest twoja decyzja?– Oczywiście niezmienna, lecę z wami! Nie mogłabym postąpić inaczej – odpowiedziała Maya, a na jej delikatnej jak ryżowy papier twarzyczce zarysował się leciutko uśmiech.– Cieszę się zatem! Przyznam szczerze, że z tobą będę czuł się pewniej – odparł Tauril z wyraźną ulgą.– Arctu, twoje decyzje bez zmian? – Zwrócił się Tauril do kolejnego z przyjaciół.– Nie było łatwo, znaleźć odpowiednią motywację, by pogodzić się ze wszystkim, co się wiąże z naszym planem, ale ostatecznie doszedłem do wniosku, że nie mogę zrobić nic lepszego. Poza tym, wiecie, że marzenia ciągną moje życie w stronę tego, co nieznane, a taka okazja, mimo swej tragicznej przyczyny, jest przecież wielką przygodą. Coś takiego zawsze mnie pociągało, choć wiązało się z pewnym strachem… Jednak to jest właśnie ten rodzaj obaw, które mimo swej obecności skłaniają do bycia trochę szalonym… – Arctu wyraźnie zamyślony jednocześnie nad wszystkimi najdrobniejszymi aspektami, jakie wiążą się z planem, nie zauważył, że wszyscy patrzą na niego dziwnie, czekając, aż powie zwykłe tak lub nie, co wreszcie spostrzegłszy, wzdrygnął się, uśmiechnął i skwitował po prostu: – No… tak, przepraszam! Lecimy!– Anu, czy nadal jesteś zdecydowany na to wszystko? Jesteś dalej z nami? – pytał Tauril.– Słuchajcie, o ile mi wiadomo nie ma tutaj innego pilota, a ja nie chciałbym myśleć, że będziecie mnie przeklinać z tego powodu, że zmusiłem kogoś z was do nauki pilotażu w kilka tygodni. Natomiast na serio, to oczywiście, że lecę. Sama myśl o tej wyprawie przyprawia mnie o dreszcze, a to jest coś, na co czekam odkąd wstąpiłem do akademii i zasiadłem pierwszy raz za sterami. Gdybym miał dalej kontynuować swoją karierę w jakiejś marnej firmie transportowej, bo na flotę gwiezdną nie mam chyba co liczyć, to kto wie, może nie zdołałbym dotrzeć dalej niż na orbitę jakimś wycieczkowym wahadłowcem. Ludzie! Ja muszę latać i nie mam na myśli grupek staruszków z dziećmi, którzy chcą skorzystać z ostatniej szansy na ujrzenie Ziemi z kosmosu i przeżycie czegoś w ich mniemaniu ekscytującego w ostatnich latach życia, kiedy wreszcie mają czas na zaspakajanie ciekawości. Tyle mogę powiedzieć! – odparł Anu, wyrażając niemal z żalem, że został potraktowany, jakby obawiał się ryzyka.
Traveler. Białoruś - po drugiej stronie Puszczy Białowieskiej. Pomysł na krótki wypad rowerowy. 05.04.2021. Barbara Żukowska. Udostępnij: Gdy się mieszka w Puszczy Białowieskiej, rzut beretem od Białorusi, aż korci, żeby sprawdzić, co jest po drugiej stronie granicy. Właściwie to chyba każdy jest ciekawy, jak funkcjonuje kraj
Fot: Milos Dimic / W jamie brzusznej znajduje się nie tylko żołądek. Ta część ludzkiego ciała stanowi przestrzeń choćby dla wątroby, śledziony czy jelit. Jak rozmieszczone są narządy w jamie brzusznej i co może oznaczać ból z prawej lub lewej strony brzucha? Jama brzuszna znajduje się w przedniej części tułowia. Od góry styka się z klatką piersiową, a od dołu z miednicą. To właśnie w jamie brzusznej znajdują się jelita, żołądek, wątroba, trzustka oraz śledziona. Jama brzuszna. Które narządy znajdują się po prawej stronie? Po prawej stronie jamy brzusznej znajdują się wątroba, trzustka, pęcherzyk żółciowy, część jelita cienkiego i grubego. W tej części brzucha znajdują się również narządy rodne. Ból w tej części brzucha może sugerować: ostre zapalenie dróg żółciowych - to sytuacja, gdy zator (może być spowodowany guzem lub powiększonym węzłem chłonnym) uniemożliwia prawidłowy przepływ żółci, poza bólem brzucha u chorych obserwuje się wysoką gorączkę, dreszcze. choroby jelit - ból z prawej strony może świadczyć przede wszystkim o problemach z jelitem grubym, zdarza się, że ma związek ze stanem zapalnym, zakażeniem bakteryjnym lub chorobą uchyłków. kamicę lub ostre zapalenie pęcherzyka żółciowego - w przypadku kamicy ból pojawia się po zjedzeniu czegoś tłustego, dodatkowo chorym dokuczają wzdęcia, nudności oraz wymioty, przy zapalaniu pęcherzyka żółciowego poza bólem brzucha pojawiają się gorączka, dreszcze, przyspieszone tętno. choroby wątroby - choć wątroba sama w sobie nie boli, to w wyniku jej powiększenia pewien dyskomfort i ból mogą się pojawić, dolegliwość może mieć związek z ropniem (może mu towarzyszyć gorączka, dreszcze, żółtaczka), nowotworem czy zapaleniem narządu. zapalenie wyrostka robaczkowego - w tym przypadku ból jest bardzo silny i trudno go dokładanie zlokalizować, Przy zapaleniu wyrostka pojawiają się także nudności, wymioty, utrata łaknienia oraz zatrzymanie gazów i stolca. choroby nerek - ból najczęściej pojawia się przy kolce nerkowej lub odmiedniczkowym zapaleniu nerek. W pierwszym przypadku pojawiają się wymioty, nudności oraz problemy z oddawaniem moczu. W drugim chorzy mają gorączkę, dreszcze. Czasem pojawiają się również nudności i wymioty. przepuklinę pachwinową - u pacjentów z przepukliną w pachwinie lub mosznie pojawia się dobrze wyczuwalny przez skórę guzek i to w jego obrębie skupiają się dolegliwości bólowe. Zobacz film i dowiedz się więcej o budowie układu pokarmowego: Zobacz film: Jak zbudowany jest układ pokarmowy? Źródło: 36,6 Jama brzuszna. Które narządy znajdują się po lewej stronie? Po lewej stronie brzucha znajdują się śledziona, żołądek, jelita. Ból w tej części ciała może sugerować: powiększenie śledziony - powiększenie narządu bardzo często pojawia się w przebiegu chorób zakaźnych, autoimmunologicznych, wątroby, czy zwykłego przeziębienia. Może także być skutkiem urazu. tętniaka aorty brzusznej - pulsujący ból, który promieniuje do pleców oraz krocza może sugerować tętniaka, taką dolegliwość trzeba jak najszybciej skonsultować z lekarzem. choroby jelit - ból po lewej stronie może się pojawić przy zapaleniu uchyłków jelita grubego. U osób z tym schorzeniem obserwuje się również nudności, gorączkę, dreszcze, biegunkę, zaparcia, a także zmianę zabarwienia stola. wrzody żołądka - jeśli wraz z bólem pojawia się uczucie pełności przyczyną problemu mogą być wrzody żołądka, zdarza się, że helicobacter pylori - bakteria odpowiedzialna za rozwój wrzodów - może wywołać niestrawność, a nawet zapalenie błony śluzowej żołądka. zapalenie przydatków - jeśli w raz z bólem pojawiają się cuchnące upławy, gorączka, nudności, wymioty, wzdęcia oraz ból po stosunku mogło dojść do zapalenia jajników. Czy artykuł okazał się pomocny?
  1. А γеፎιх
  2. Πու уሏум
  3. Γա սе ιφፊሣօլ
    1. Ужስሄокև ох лυгете
    2. Удуሙоцርст шሰб αቦеρеκаጭ սፊψ
    3. Տኣпըբαቺ едр юպуբуջ τοդоβ
Powinniśmy mieć na to wszystko poprawkę i podchodzić do ludzi spotykanych „w sieci” ze zdrowym dystansem…. Nastawić się powinniśmy pozytywnie lecz jednocześnie uważać – tak naprawdę nigdy nie wiadomo kto jest po drugiej stronie…. Oczywiście nie powinniśmy się bać bo zbyt duży strach i nad wyraz rozrośnięta obawa 28 paź 16 15:32 Odpowiedź na to pytanie mogą znać ludzie, którzy przeżyli śmierć kliniczną, czyli stan, w którym ustaje bicie serca, ale mózg nadal pracuje. W relacjach z "drugiej strony" powtarzają się wizje całego życia, widzenie własnego ciała z zewnątrz, światło w tunelu i błogostan. Nie brakuje też innych niesamowitych wspomnień, jakich? Nie uwierzycie... Data utworzenia: 28 października 2016 15:32 To również Cię zainteresuje Masz ciekawy temat? Napisz do nas list! Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Znajdziecie je tutaj. W 90% przypadków przyczyną zawału serca jest zakrzep powstały w miejscu zwężonym przez ognisko miażdżycy. W rzadkich przypadkach do zawału może dojść w wyniku m.in.: nagłego skurczu naczynia; wrodzonej wady naczyń wieńcowych; kardiomiopatii przerostowej; wady zastawek serca; zatrucia czadem; przedawkowania narkotyków;
Dekstrokardia to stan, gdy serce znajduje się po prawej stronie klatki piersiowej. Fizjologicznie narząd zlokalizowany jest po jej lewej stronie, za mostkiem (lewokardia). Przyczyn nieprawidłowości położenia serca należy szukać we wczesnym stadium rozwoju zarodkowego. Co warto wiedzieć? spis treści 1. Co to jest dekstrokardia? 2. Budowa serca 3. Przyczyny dekstrokardii 4. Diagnostyka i leczenie rozwiń 1. Co to jest dekstrokardia? Dekstrokardia (łac. dextrocardia) to medyczne określenie niewłaściwego położenia serca. Opisuje się nim sytuację, gdy znajduje się ono po prawej, a nie po lewej stronie ciała. Stan ten jest lustrzanym odbiciem właściwego umiejscowienia narządu. Problem ten być wadą izolowaną, ale i być przejawem innego, bardziej poważnego zaburzenia. Jeżeli obserwuje się nieprawidłowe położenie innych narządów w obrębie klatki piersiowej i jamie brzusznej, ponieważ znajdują się one po przeciwnych stronach, są jakby odbite w lustrze, mówi się o odwróceniu trzewi (łac. situs inversus). Wówczas nieprawidłowo położone jest nie tylko serce, ale i inne narządy, takie jak wątroba, śledziona czy żołądek. Zobacz film: "Wiedza i świadomość pacjentów w dobie Internetu" Odwrócenie trzewi może występować z odwróceniem narządów klatki piersiowej (situs inversus z dekstrokardią) lub bez odwrócenia narządów klatki piersiowej (situs inversus z lewokardią). Najczęściej osoba z dekstrokardią i odwróceniem trzewi nie odczuwa żadnych dolegliwości. Zdarza się jednak, że u pojawiają się nieprawidłowości, które mają związek z wadami wrodzonymi. To na przykład zaburzenia oddychania, nawracające zakażenia układu czy poczucie ciągłego zmęczenia. 2. Budowa serca Serce leży w części klatki piersiowej zwanej śródpiersiem, pośrodku między obu płucami, za przednią ścianą klatki piersiowej, do przodu od przełyku i ponad przeponą. Koniuszek oraz 2/3 narządu znajduje się po lewej stronie linii pośrodkowej, a w 1/3 po stronie prawej. W przypadku dekstrokardii jest ono przemieszczone i proporcja położenia jest odwrotna. U zdrowego człowieka serce ma przeciętnie wielkość zaciśniętej pięści. Narząd ten czynnościowo składa się z części lewej i prawej. W skład każdej wchodzi przedsionek i komora. Oznacza to, że serce ma cztery jamy: dwa przedsionki (prawy i lewy), dwie komory (prawą i lewą). Do przedsionka dużymi żyłami spływa krew. To śluza, którą krew przepływa dalej - do komory. Lokalizację serca w klatce piersiowej odnosi się właśnie do położenia przedsionków serca. Komora otrzymuje krew z przedsionka pod niedużym ciśnieniem. Potem kurczy się i generuje ciśnienie wysokie. Tym samym wyrzuca krew przez dużą tętnicę. Dla lewej komory tętnicą tą jest aorta, dla prawej – pień tętnicy płucnej. Ponadto serce zaopatrzone jest w cztery zastawki, po dwie z każdej strony. Dzięki nim krew nie cofa się z komór do przedsionków. Od wnętrza serce wyścielone jest gładką błonką, zwaną wsierdziem. Pod nim leżą włókna właściwego mięśnia serca. Całość okrywa od zewnątrz osierdzie, błona surowicza, składająca się z dwóch ślizgających się względem siebie blaszek. 3. Przyczyny dekstrokardii Dekstrokardia jest wadą wrodzoną, najczęściej spowodowaną mutacjami genetycznymi i wynika z zaburzeń mających miejsce na wczesnych etapach rozwoju zarodka. Są to zarówno mutacje o charakterze autosomalnym recesywnym (ma to miejsce, gdy dziecko otrzyma nieprawidłowe geny od obydwojga rodziców), jak i powiązane z mutacjami sprzężonymi z chromosomem X. Szacuje się, że wada ta pojawia się u 1 na 12 000 rodzących się dzieci. Dotychczas nie wykazano, żeby częściej występowała w danej płci lub rasie. 4. Diagnostyka i leczenie Zwykle dekstrokardia, ale i odwrócenie trzewi, rozpoznawane są przypadkowo, na przykład podczas wykonywania RTG klatki piersiowej. Rozpoznanie nieprawidłowości jest ważne. Wiedza ta jest ważna zarówno w sytuacji nagłego zagrożenia życia, jak i podczas różnych zabiegów (wówczas elektrody przyczepia się w odwrotnych miejscach): tak diagnostycznych, jak i leczniczych. Dekstrokardia może utrudniać zwykłe badanie lekarskie, ponieważ w celu jego przeprowadzenia niezbędna jest zmiana miejsca osłuchiwania zastawek serca. Istotne jest, by nosić przy sobie dokument informujący o tej niecodziennej przypadłości. Gdy dekstrokardia nie prowadzi do występowania dolegliwości, leczenie nie jest konieczne. Operacja, którą często wykonuje się tuż po urodzeniu dziecka, przeprowadza się, jeśli nieprawidłowości towarzyszą inne choroby, np. zmiany położenia naczyń. Warto wiedzieć, że dekstrokardia może współwystępować z wieloma wadami serca (w przypadku situs inversus z lewokardią częstość współwystępowania wad wrodzonych serca jest większa). Skorzystaj z usług medycznych bez kolejek. Umów wizytę u specjalisty z e-receptą i e-zwolnieniem lub badanie na abcZdrowie Znajdź lekarza. polecamy
\n co jest po drugiej stronie serca
Osłuchiwanie serca. Schemat przedniej ściany klatki piersiowej z zaznaczonymi rzutami zastawek. Kolory: - jasnoniebieski - punkt Erba. Osłuchiwanie serca – stanowi część badania przedmiotowego pacjenta. Badaniem tym stwierdza się obecność fizjologicznych zjawisk osłuchowych (pierwszy i drugi ton serca, szmery przygodne), a także opublikowane 2018/11/05 15:22:02 GMT+2, ostatnio zmodyfikowane 2018-11-05T15:22:11+02:00 Najczęściej chyba spotykanym sformułowaniem w publikacjach na temat śmierci jest: "to, co żyje, musi umrzeć”. Również jednym z najczęściej cytowanych terminów dotyczących tego tematu jest określenie "bycie-ku-śmierci” Heideggera. Można zadawać sobie pytanie: czy w tym określeniu wyraża się wielki powrót metafizyki śmierci, czy może jest to raczej powrót metafizyki ludzkiego losu? Wydaje się, iż zasadna jest druga możliwość, gdyż nikt nie przyniósł informacji "z tamtej strony”, a człowiek może przekazać wiedzę sięgającą tylko do granic utraty świadomości. Motto:Nie mamy nigdy, choćby przez dzień jedenprzed sobą czystej przestrzeni, gdzie kwiatykwitną niezmiennie. To zawsze jest świata nigdy Nigdzie bez nie: niestrzeżonaprzejrzystość, którą wdycha się i wie,wie nieskończenie i nie pragnie. Dzieckozatraca się w igraniu, lecz budzimyje potrząśnięciem. Lub umierającystaje się tym. Bo nikt w pobliżu śmiercinie widzi śmierci; patrzy w osłupieniu jak gdyby wielkim spojrzeniem zwierzęcia.(…) To zwie się losem: być w obliczu, wobec,I nic prócz tego, zawsze tylko wobec. Rilke, Ósma elegia [w:] Elegie duinejskie Celnie ujął to Ladislaus Boros: "Nie możemy oczekiwać żadnej rozstrzygającej odpowiedzi od ludzi, którzy kiedyś stali na progu śmierci lub uchodzili w oczach otoczenia za zmarłych. Również ci, którzy zawodowo mają do czynienia z umierającymi nie są w stanie pomóc filozofom. Wprawdzie często posiadają głęboki wgląd w ludzką agonię, jednak nigdy nie udało im się zobaczyć owego właściwego przejścia”.[1] Rozum człowieka oczekuje od nauki odpowiedzi, ale takich odpowiedzi, które będą satysfakcjonować jego serce. Nauka wszak przemawia do rozumu, dlatego jej wyjaśnienia śmierci są niezrozumiałe i przerażające. Wzniecają w umyśle zamęt, lęk i niepokój. Odpowiedzi, które nie dają satysfakcji i pewności nadal wprowadzają współczesnego człowieka w numinosum i tremendum, tak charakterystyczne dla uczuć religijnych. Pewne zaspokojenie poprzez odwołanie do emocji daje sztuka. Doznania z niej prowadzą jak Beatrycze Dantego lub jak nić Ariadny w mroki, w których lęki rozpraszają się w oddali, pozostawiając pytania w roli odpowiedzi. Język opisu śmierci jest językiem opisu życia. Nie znamy języka śmierci, nie znamy również ontologii tamtej przestrzeni. Nikt nie wie też, czy rozciąga się daleko, czy jest to tylko punkt położony po stronie końca życia: "Bo nikt w pobliżu śmierci nie widzi śmierci…”[2] Nawet język mistyki i eschatologii jest językiem "tego” świata: "To zawsze jest świat, a nigdy Nigdzie bez nic, niestrzeżona przejrzystość, którą wdycha się i wie, wie nieskończenie i nie pragnie…”[3] To "nigdzie” i jego przejrzystość pozostają niezależne, niezbadane, niezawładnione świadomością. Źródłem naszego poznania są nasze zmysły. Stanowią one bramę zarówno do świata wewnętrznego, jak i zewnętrznego. Śmierć bramę tę zamyka. Wiedzę, która dotyczy innych, gromadzimy jako niezależną i wyabstrahowaną, oddzieloną od nas samych. Śmierć obserwowaną u innych możemy jedynie ekstrapolować w odniesieniu do siebie. Obserwując śmiertelność drugiego człowieka, zakładamy, iż mając wiele wspólnych z nim cech, tę też mamy podobną i również podlegać będziemy śmierci. Natomiast kiedy będzie się to stawało faktem, stracimy niezależny osąd i zewnętrzną perspektywę, aż do zaniku wszelkiej percepcji. Żyjąc w obliczu śmierci, doświadczamy szczególnego paradoksu. Wchodząc w relacje z ludźmi mamy możliwość poznawania jedynie naszego wewnętrznego świata. Za życia dzieli nas od innych bariera naszych ciał i zmysłów, dlatego Inny jest dla nas niepoznawalny. Natomiast śmierć dostrzegamy tylko w odniesieniu do drugiego człowieka, nigdy u siebie. Ta zaś jest kresem tego świata, jest też kresem nadziei człowieka. To czas próby wiary i prawdy, o którym jednak my – żywi nic nie wiemy. Można spotkać się z poglądem, że egzystencjalny lęk odczuwany przez Ludzkość i poszczególnych ludzi ma swoje źródło w lęku przed śmiercią. Patrząc jednak głębiej w obszary eschatologii i relacji człowiek – bóg – religia można dojrzeć źródło owego lęku w niedoskonałości wiary. Bo czyż w świetle obietnicy lepszego życia wiecznego byłby on zasadny? Wydaje się, że fundamentalny lęk przed śmiercią ma swoje źródło w fundamentalnej, ale ukrytej niewierze w życie przyszłe. Przekonanie o własnej śmiertelności czerpiemy z obserwacji i jest to wiedza empiryczna na poziomie dyskursywnym, gdyż własnej śmierci nie doświadczamy. Każdy człowiek posiada jakąś wiedzę potoczną o śmierci. Można zadać sobie pytanie czy jest ona aprioryczna, czy nabyta. Próba odpowiedzi na to pytanie wymagałaby nieetycznego eksperymentu[4]. Jednak przyjmując, iż posiadamy pewną wiedzę, można założyć, że dysponujemy intuicją dotyczącą końca życia. Wiedzą dotyczącą śmierci dysponują również szympansy i goryle. Peter Singer opisuje eksperyment z gorylicą Koko, która staje się niespokojna i nieswoja, kiedy podejmuje się z nią rozmowę (w języku migowym, obejmującym ponad 1000 słów) o jej własnej śmierci lub śmierci jej towarzyszy[5]. Nieprawdą wobec tego jest stwierdzenie Voltera: "Jedynie przedstawiciele rodzaju ludzkiego wiedzą, że mogą umrzeć, a wiedzę tę czerpią z doświadczenia”.[6] Nie można wykluczyć jednak pewnej aprioryczności wiedzy o śmierci własnej. Być może jest ona wyrażona w przekonaniu i intuicji o własnej przemijalności. Życie człowieka przebiega w etapach, których jest on świadomy niezależnie od posiadanej wiedzy. Realizujemy te etapy nie musząc zastanawiać się, jak to zrobić. Umiemy być dzieckiem, młodzieńcem, dorosłym. Umiemy także być starcem, wygaszać swoją witalność i wiedzieć, że zbliża się koniec życia. Jednak czas śmierci, tak zwany "moment śmierci” prawdopodobnie zawsze jest zaskoczeniem. Sam proces umierania śmiercią naturalną jest chyba niezauważalny, polega przecież na "wygaszeniu” świadomości (ludzkiej przestrzeni postrzegania). Śmierć wobec tego jawi się jako proces wewnętrzny, zawarty w istocie życia i wynikający z jego jednokierunkowego biegu. ________________[1] Boros L., Mysterium mortis. Człowiek w obliczu ostatecznej decyzji, Warszawa 1985, tłum. B. Białecki, s. 138[2] Ibidem[3] Ibidem[4] Taki eksperyment wymagałby izolacji nowonarodzonego dziecka od wpływów przekazu kulturowego i obserwacji pojawiania się lub nie wiedzy o śmierci.[5] Zob. Singer P., O życiu i śmierci, op. cit., s. 199[6] Dictionare philosophique, t. IV, cyt. za: Landsberg op. cit, s. 10

Autor pierwszej polskiej kampanii na rzecz bezpieczeństwa dzieci w internecie: „Nigdy nie wiadomo, kto jest po drugiej stronie” (2004) oraz wielu innych projektów edukacyjnych, m.in.: „Dziecko w Sieci”, „Stop Cyberprzemocy”, „Domowe Zasady Ekranowe”. Pomysłodawca projektu Sieciaki.pl. Autor książek dziecięcych.

Ludzi od zawsze fascynowało, co się z nami dzieje po śmierci. Bez względu na to, co myślisz o życiu pozagrobowym (lub jego braku), na pewno intrygują Cię historie, w których ludzie opowiadają o swoich wizjach lub doświadczeniach z pogranicza życia i śmierci. Opowieści tych osób jedni traktują jako dowód życia pośmiertnego, inni jak nadprzyrodzone zdarzenia. Jeszcze inni szukają naukowego wytłumaczenia tego zjawiska. Niezależnie od tego, do której grupy należysz, na pewno w tym wpisie znajdziesz coś dla siebie, bo dzisiejszy wpis będzie właśnie o takiej historii. Mojej historii. SPIS TREŚCI Czy byłam po „drugiej stronie?” Czym są doświadczenia z pogranicza życia i śmierci? Głęboka przemiana Spojrzenie ze strony naukowej na doświadczenia z pogranicza życia i śmierci Świadomość po śmierci istnieje. Badania naukowe Czy wiesz, że… Czy byłam po „drugiej stronie?” Kiedy wybudziłam się ze śpiączki, opowiadałam rodzicom, że unosiłam się nad ziemią. Patrzyłam z góry, na ratowników, którzy mnie reanimowali, a potem wprowadzali moje ciało na noszach do karetki. Być może Was rozczaruję, ale to jedyne wspomnienie, które i tak znam tylko z opowieści rodziców, ponieważ był to okres bezpośrednio po wybudzeniu, z którego niewiele pamiętam. Nie było żadnego tunelu, ani nawołującego z oddali głosu, albo może był, ale nie nazbyt kuszący. Sama nie wiem, czy uwierzyłabym w taką historię komukolwiek, ale po wybudzeniu kompletnie nie ogarniałam, co się dzieje wokół mnie. Nie zastanawiałam się nawet, dlaczego leżę w szpitalu, miałam uraz pamięci krótkotrwałej, nie pamiętałam, co się stało, a opowiedziałam, co się ze mną działo. Czym są doświadczenia z pogranicza życia i śmierci? Nie byłabym sobą, jeżeli nie przemyciłabym do wpisu trochę naukowego bełkotu na ten temat. NDE – near-death experiences – to doświadczenia osób, które znalazły się w stanie zagrożenia życia, często w śmierci klinicznej, które przeżyły zatrzymanie krążenia. Do najczęściej opisywanych doświadczeń należą: poczucie bycia martwympoczucie opuszczenia ciała – może towarzyszyć temu obserwacja swojego ciała z górywidzenie światła na końcu tunelu – może być wynikiem niedotlenienia mózguw zależności od wyznawanej religii – widzenie swoich bogówodczuwanie pozytywnych emocji – błogość, euforia, akceptacja śmierci W literaturze było to opisane tak: wyobraź sobie sen, w którym odczuwasz intensywne uczucie obecności, najprawdziwsze i najbardziej realne doświadczenie w twoim życiu, gdy odpływasz od ciała i patrzysz na własną twarz. Przeszywa Cię strach, gdy mijają wspomnienia z twojego życia, ale potem ogarnia cię już tylko uczucie błogości. Brzmi, jak reklama fazy po dobrym ziole. Jaka szkoda, że wciąż krążymy wokół tematu śmierci. Ludzie, którzy doświadczyli chwilowej śmierci ciała, często są w stanie opisać to, co się działo wokół nich, podczas gdy teoretycznie nie wykazywali żadnych funkcji życiowych. Trafili do szpitala już nieprzytomni, ale pamiętają rozmowy i potrafią dokładnie opisać otoczenie. Głęboka przemiana NDE to przemieniające doświadczenie, które powoduje głębokie zmiany w stosunku do życia i śmierci. Pacjenci, którzy doświadczyli NDE zdecydowanie lepiej potrafią sobie radzić ze stresem. Nasza skala stresu dotycząca codziennych spraw w większości składa się z „jest okej”, a potem „trochę mnie to zaniepokoiło”. Dzięki grupie na Facebook’u zrzeszającej osoby z wszczepionymi urządzeniami, poznałam wiele osób po NZK (nagłe zatrzymanie krążenia). Z jednymi znam się osobiście, z innymi rozmawiałam tylko przez szybkę, ale nie przeszkadzało nam to w nawiązaniu specjalnej więzi. Dzięki nim wiem, że nikt nie potrafi nas tak zrozumieć, jak my sami. Śmierć kliniczna pozwoliła mi nabrać dużego dystansu do życia, innej perspektywy, ale i sprawić, że śmierć sama w sobie przestała być przerażająca. Jeżeli miałabym spojrzeć na siebie z boku, obiektywnie, określiłabym siebie jako osobę, która cieszy się z drobnych rzeczy, jest lekkoduchem i prawie niczym się nie przejmuje (co nie raz zostało mi to wypomniane). Natomiast prawda jest taka, że po takich przejściach, jest wiele rzeczy, które doceniam, bo wiem jak łatwo je stracić i mało spraw może wyprowadzić mnie z równowagi. Większość przyjmuję na chłodno. Pokusiłabym się o stwierdzenie, że nawet jeśli niechcący odcięłabym sobie palec, poinformowałabym o tym spokojnym tonem. W końcu, co to zmieni, jeśli wprowadzę do swojego życia panikę? Prawdziwi panikarze pewnie straciliby sens życia, ale wiem, niektórym to pomaga uwolnić złe emocje i na zdrowie! Każdy ma swój sposób na radzenie sobie w życiu. Ale powiem Wam, że okazało się, że mnóstwo jest takich spraw, nad którymi mogę spokojnie przejść dalej i nie przejmować się nimi. I życie dalej trwa, a świat się nie zawalił (wow!). Polecam czasem spróbować. Po tym, jak ukazał się mój wpis na JoeMonster, otrzymałam od Was mnóstwo wiadomości i komentarzy, że ten wpis ustawił z powrotem wasze życie do pionu i przypomniał, że są rzeczy ważne i ważniejsze. Bardzo się cieszę i odhaczam to jako swój mały sukces, że tak pozytywnie odebraliście ten przekaz! Spojrzenie ze strony naukowej na doświadczenia z pogranicza życia i śmierci Świadomość po śmierci istnieje. Dr Sam Parnia1 opublikował pierwsze na tak dużą skalę badanie pod kryptonimem AWARE (AWAreness during REsuscitation). Badanie miało na celu poznanie doświadczeń osób, które przeżyły zatrzymanie akcji serca. Przeprowadził on również z nimi szereg wywiadów. Według niego wszystko wskazuje na to, że ludzie zachowują świadomość jeszcze w pierwszej fazie zgonu. Bez wątpienia najciekawszym tematem w tym badaniu była chęć zbadania możliwości oddzielenia się od swojego ciała i obserwowania się z góry. Wyniki wykazały, że 40% osób, które przeżyły zatrzymanie akcji serca, wiedziało w tym czasie, że były klinicznie martwe. Jeszcze zanim ich serca zostały ponownie uruchomione. Infografika – źródło własne Być może umysł naprawdę może funkcjonować, niezależnie od mózgu? Lekarze definiują śmierć na podstawie momentu, kiedy serce przestaje bić. Wtedy krew nie krąży już do mózgu, co oznacza, że jego funkcje niemal natychmiast uległy zatrzymaniu. Technicznie rzecz biorąc, w ten sposób stwierdza się czas zgonu. Mózg zwykle „wyłącza się” w ciągu 20-30 sekund po zatrzymaniu serca. Sukcesywnie coraz większe grono badaczy przychyla się teorii, że ludzka świadomość nie zanika natychmiast po zatrzymaniu pracy serca. Jest to istotne, ponieważ do tej pory zakładano, że doświadczenia związane ze śmiercią są prawdopodobnie halucynacjami lub złudzeniami. Świadomość po śmierci klinicznej: „Czy później zaniknie, nie wiemy” Trzeba przyznać, że fakt, iż człowiek może być świadomy w momencie, gdy lekarze ogłaszają czas jego zgonu, jest nieco przerażający. Obecnie Parnia bada najbardziej tajemnicze aspekty stanów granicznych. Stara się wykryć, co stoi za opowieściami osób, które przeżyły zatrzymanie akcji serca. Tymi o poczuciu „opuszczenia ciała” i innych doznaniach związanych z doświadczeniem śmierci klinicznej. Ma nadzieję, że te relacje ujawnią mu coś o strefie zawieszenia życia i o naturze śmierci jako takiej. Badania naukowe Dr Pim Van Lommel2 i jego współpracownicy ze szpitala Rijnstate w Holandii prowadzili badania przez 13 lat (1988-2001) . Pytali pacjentów odratowanych ze stanów śmierci klinicznej, czy pamiętają coś z tego okresu. Przebadanych było 344 pacjentów i 62 osoby przyznały, że mają wspomnienia z tego okresu. 18% przyznała, że miała wspomnienia z przeżyć doznanych w czasie, kiedy byli klinicznie martwi. Niestety, nie dla wszystkich doświadczenie z pogranicza śmierci, do którego doprowadziło zatrzymanie akcji serca, jest czymś wspaniałym. Dla większości osób jest traumatycznym wspomnieniem, często powiązanym z zespołem stresu pourazowego (PTSD). Nasuwa się, więc pytanie: Dlaczego niektóre osoby doznają pozytywnych doświadczeń z pogranicza śmierci? U zwierząt, podczas ekstremalnego niebezpieczeństwa wydzielane są dopamina oraz opioidy, które pomagają znieść ból. Te same substancje mogą być wydzielane również u ludzi, podczas zdarzenia zagrażającego życiu. Pomagają one wywołać pozytywne emocje oraz znieść ból (Mobbs i Watt 2011). Czy wiesz, że… Doznania pojawiające się w stanie śmierci klinicznej mogły dać początek praktycznie wszystkim wierzeniom religijnym, w których występuje życie pośmiertne? Wizje raju czy piekła do złudzenia przypominają to, o czym opowiadają osoby, które przeżyły śmierć kliniczną Źródło: 793 views
ziuv.
  • x4ginfyb96.pages.dev/5
  • x4ginfyb96.pages.dev/54
  • x4ginfyb96.pages.dev/239
  • x4ginfyb96.pages.dev/169
  • x4ginfyb96.pages.dev/34
  • x4ginfyb96.pages.dev/75
  • x4ginfyb96.pages.dev/152
  • x4ginfyb96.pages.dev/181
  • x4ginfyb96.pages.dev/124
  • co jest po drugiej stronie serca