The Final Susan Boyle: I Dreamed A Dream Britains G.Talent09. malinoss. 2:09. Download Susan Boyle I Dreamed a Dream Free - Full Album. onlinemovies101. 5:47.
Susan Boyle AllMusic Rating 6 User Ratings (0) Your Rating Overview ↓ User Reviews ↓ Credits ↓ Releases ↓ Similar Albums ↓ Similar Albums grid list Jackie Evancho Dream with Me Jackie Evancho O Holy Night Ray Quinn Ray Quinn (Doing It My Way) Jackie Evancho Dream with Me in Concert Jackie Evancho Heavenly Christmas Landau Eugene Murphy Jr. That's Life Jackie Evancho Someday at Christmas Jackie Evancho Two Hearts Jackie Evancho Songs from the Silver ... Barry Sadler Ballads of the Green Berets Leon Jackson When You Believe Katharine McPhee Katharine McPhee Andy Abraham The Impossible Dream Grace VanderWaal Perfectly Imperfect Maelyn Jarmon The Season 16 Collection Sophie Milman Take Love Easy Melissa Walker In the Middle of It All Gretchen Parlato In a Dream Leslie Lewis / Gerard Hagen Of Two Minds Alison Burns / Martin ... 1 AM The Overtones Good Ol' Fashioned Love Dolores Gray Warm Brandy: The Capitol ... Udo Jürgens Der Ganz Normale Wahnsinn The Puppini Sisters Hollywood Nancy Kelly Born to Swing Judy Canova Ozark Nightingale Renzo Arbore Vintage!... Ma Non Li ... Lydia Gray Brazilian Breezes: Mostly ... Steve Tyrell It's Magic: The Songs of ... Molly Ringwald Except… Sometimesfot. ONS Jeszcze wczoraj była na samym szczycie. „Włochaty anioł”, „Perła w Koronie Brytyjskiej”, grzmiały nagłówki gazet. Peany pod jej adresem piały nie tylko gwiazdy takie jak Demi Moore, Elizabeth Taylor czy Barbra Streisand. Ciepło wypowiadali się politycy, z premierem Wielkiej Brytanii Gordonem Brownem i prezydentem USA Barackiem Obamą na czele. Pod domem SuBo, jak nazywana jest dziś Susan Boyle, dniem i nocą koczowali paparazzi. Dziś mało kto się nią interesuje. A sama Susan jest w strasznym stanie. Odkąd wróciła po nagraniu piosenki „Everybody Hurts” na rzecz akcji humanitarnej „Hope for Haiti”, widywana jest sporadycznie. Zazwyczaj stoi za kotarą zaciągniętą dniem i nocą w oknie swojego domu i spogląda na ulicę z przerażeniem. Jedynymi osobami, z którymi się kontaktuje, są Simon Cowell z jury programu „Mam talent” i rodzeństwo. Dla jednego z jej braci, Gerry’ego, jest oczywiste, że Susan nie powinna była wiązać się z show-biznesem. „Wiedziałem, że tak będzie. Rozmawiam z nią, próbuję jej pomóc zacząć myśleć pozytywnie. Ale to bardzo trudne”, mówi prasie. Inny brat, John, dodaje: „Susan powinna być pod 24-godzinną obserwacją”. Bez znieczulenia W „Mam talent” można przecież zostać gwiazdą z dnia na dzień. Odnieść spektakularny sukces. Jednak talent to za mało, by wytrwać. Dla nikogo nie ma taryfy ulgowej. Między uczestnikami toczy się bezwzględna rywalizacja. A jury jeszcze podgrzewa atmosferę. Kpi z „innych”, by wykreować przedstawienie. W tej rywalizacji są takie napięcia, takie emocje, że czasami nie radzą sobie z nimi zupełnie zdrowe osoby. Na pewno więc nie jest to miejsce dla takiej osoby jak Susan. Bo to, że tak bardzo utalentowana kobieta jak ona nie robi kariery przez tyle lat, to nie jest przypadek. Pochodzi przecież z bardzo muzykalnej rodziny. Podczas II wojny światowej Patrick Boyle śpiewa nawet w Radio Hamburg. Ale wkrótce zakłada rodzinę, której utrzymanie uniemożliwia mu karierę. Muzyka jest jednak obecna w domu Boyle’ów na co dzień. Także ośmioro rodzeństwa Susan ma świetny słuch. Jedna z sióstr, Maria, zostaje nauczycielką muzyki. Już jako dziewięciolatka SuBo daje popisy wokalne na szkolnych przedstawieniach i w kościelnym chórze. Jej głos, choć nie szkolony, brzmi świetnie, bo ćwiczy nieustannie. „Potrafiłam stać przed lustrem godzinami i śpiewać piosenki moich ulubionych wykonawców”, przyznaje. Marzy o sławie. Gdy wieczorami leży w łóżku, zamyka oczy i widzi siebie na scenie. Próbuje swoich sił kilkakrotnie. Ale jedyne, co osiąga, to przesłuchanie do musicalu. Wypada dobrze, ale nie ma warunków fizycznych, by dostać rolę. W 1999 roku nagrywa płytę „Cry Me a River” na cele charytatywne. Porozmawiajmy o gwiazdach - forum >> Zostawcie mnie w spokoju Nie robi kariery, bo brakuje jej predyspozycji psychicznych. Matka, Bridget, rodzi ją w wieku 47 lat. W trakcie porodu dochodzi do komplikacji, niedotlenienia. SuBo różni się już jako dziecko od swoich rówieśników. Ma brzydką buzię. Robi niekontrolowane grymasy, które przerażają otoczenie. Nie daje sobie rady w szkole. Nikt jednak nie potrafi jej pomóc. „W tamtym czasie – mówi po latach sama SuBo – nie było indywidualnego podejścia do dzieci jak teraz. Ci, którzy nie dawali sobie rady, odstawali od reszty coraz bardziej”. SuBo jest obiektem drwin. Bezwzględne w tym wieku dzieci kpią z niej bezlitośnie. „Nigdy nie byłam akceptowana przez ludzi. Moje życie w tym czasie było piekłem”, wspomina ze smutkiem. Na zaczepki reaguje agresywnie. Rzuca przedmiotami, wygraża ludziom pięścią. Najlepiej czuje się w domu, wśród bliskich. Jednak dom powoli pustoszeje. Najpierw siostry i bracia idą na swoje, potem umiera ojciec. Zostaje sama z niedołężną matką i kotem Pebblesem. Opiekuje się Bridget do jej śmierci w 2007 roku. Dopiero na łożu śmierci matka prosi ją, by zrobiła coś z talentem. Gdyby nie przysięga złożona matce, do dziś siedziałaby szczęśliwa ze swoim kotem w domu. „Przez pierwsze pół roku byłam tak przygnębiona, że nie miałam sił, by zebrać się i spełnić obietnicę. Gdy człowiekowi umiera matka, to jakby umierała cząstka ciebie”, zwierza się. Potem jednak zbiera siły. „Tyle razy ją zawiodłam. Teraz zrobię wszystko, by była ze mnie dumna”, mówi sobie. Słyszy w telewizji, że jest nabór do trzeciej edycji brytyjskiej wersji programu „Mam talent”. Postanawia spróbować. Wypełnia zgłoszenie. Choć już tak prosta czynność stanowi dla niej wyzwanie. Czy to tylko kpina? Kiedy ponad rok temu decyduje się spróbować sił, zupełnie nie zdaje sobie sprawy, w co się pakuje. Pierwsze eliminacje przechodzi gładko. To tylko zdaje się potwierdzać, że zrobiła dobrze. Wkrótce jednak pojawiają się problemy. Ciężko odchorowuje już pierwszy publiczny występ. Gdy 11 kwietnia 2009 roku wychodzi na scenę w Scottish Exhibition and Conference Centre Glasgow, na sali słychać śmiech. Sami sędziowie dają też do zrozumienia, co sądzą o kandydatce. Zaniedbanej kobiecie w workowatej sukience, ze zmierzwionymi włosami i krzaczastymi brwiami jak u Leonida Breżniewa. Potem będzie im wstyd za swoje zachowanie. Ale teraz są bezwzględni. Susan pytana o samopoczucie twierdzi, że dobrze się bawi. Po występie przyznaje jednak: „Nigdy tego dnia nie zapomnę. Kiedy weszłam na scenę, kolana mi się trzęsły. Postanowiłam być odrobinę bezczelna, by przykryć zdenerwowanie. Przedstawiłam się więc i powiedziałam, że chcę zaśpiewać jak Elaine Paige”. Na szczęście, jej wykonanie przeboju „I Dreamed a Dream” z musicalu „Nędznicy” rzuca wszystkich na kolana. Wydaje się, że Susan jest idealnym materiałem na gwiazdę. Bo ma nie tylko talent, lecz także ucieleśnia marzenia ludzi o tym, że w każdym wieku i w każdych okolicznościach można osiągnąć sukces. Szczególnie w czasach kryzysu, gdy wiele osób nie widzi perspektyw dla siebie. Po konkursie SuBo wraca do domu. Przez trzy miesiące czeka na emisję programu. Na razie jej życie toczy się starym rytmem. Kiedy jednak telewizja pokazuje show, wokół Susan zaczyna się szaleństwo. Filmik z jej występem na YouTube oglądany jest 100 milionów razy. Do Blackburn przyjeżdżają tłumy fotoreporterów. Telefon w domu Boyle dzwoni bez przerwy. Medialna gorączka rośnie. Wszyscy zakochują się w kobiecie, biednej pani domu, żyjącej tylko z zasiłku, która z dnia na dzień realizuje swoje marzenia. To znaczy, że oni też mają szansę. W dobie kryzysu takie kariery są bardzo podbudowujące. Susan nie wie jednak, co myśleć o zamieszaniu wokół siebie. Zaciąga szczelnie kotary. Nie wie, czy cieszyć się, czy martwić. „Wciąż zadaję sobie pytanie, czy to wszystko dzieje się naprawdę. Wciąż boję się, że ktoś przyjdzie i powie: »Moja droga, tylko sobie z ciebie żartujemy«”, zdradza to Susan Najgorsze jednak dopiero przed nią. Przed finałowym występem sztab stylistów bierze ją w obroty. Dobiera ubrania, fryzurę, reguluje brwi, robi makijaż. „Czuję się jak gwiazda filmowa. Dzięki zwycięstwu zdobyłam wielką pewność siebie. Mam tylu nowych przyjaciół”, cieszy się. Wydaje się przecież pewną kandydatką do zwycięstwa. Pojawiają się wprawdzie pogłoski o tym, że nie wytrzymuje presji. Podobno atakuje obsługę kawiarni na lotnisku, bo myśli, że z niej drwią. Pytana o ten atak tłumaczy: „Mam górki i dołki jak w jo-jo. Różne nastroje. Czasami popadam w apatię. W szkole byłam strasznie traktowana i to zostawiło we mnie głębokie blizny”. Ale kto by się przejmował wyznaniami Susan. Show must go on. Gdy dochodzi do finałowego występu, SuBo jest już jednak na granicy wyczerpania. Przed wejściem na scenę czuje się fatalnie. Zbiera siły. Kiedy jednak ogłaszany jest werdykt i okazuje się, że pierwsze miejsce zdobywa grupa taneczna Diversity, Susan stoi osłupiała. „A może to jednak była drwina?”, przelatuje jej przez głowę. Po występie zostaje przewieziona do prywatnej kliniki psychiatrycznej Priory w Londynie. Spędza tam cztery dni. Gdy wychodzi, wydaje się, że jest w dobrej formie. „To było cudowne przeżycie, ale przytłaczające. Wciąż czuję się, jakby kula, którą rozbija się budynki, uderzyła mnie w głowę”, mówi. A jej brat Gerry dodaje: „To nie pierwszy raz, gdy stres tak bardzo działa na Susan. Poza tym była w obcym mieście, otoczona przez obcych”. Susan wymaga już nieustannej pomocy. Opiekuje się nią psychiatra. Bo dobra forma SuBo to złudzenie. Chwila euforii, po której przyjdzie depresja. Wewnątrz odmienionej przez stylistów kobiety wciąż jest ta sama bezradna kobieta, jaką była wcześniej. Wielka sława to żart Ale machina show-biznesu jest już rozpędzona. Susan musi być twarda. Ostatkiem sił spełnia marzenie życia – nagrywa płytę. 23 listopada ukazuje się jej debiutancki album. Są tu różne utwory: „Cry Me a River”, „Wild Horses” z repertuaru The Rolling Stones, „You”ll See” Madonny. Wszystkie piosenki mają jednak jedną wspólną cechę. Susan nie potrafi śpiewać czegoś, w czym nie odnajduje choćby cząstki swojej historii. Album bije rekordy sprzedaży. W ciągu pierwszego weekendu sprzedaje się 411 tysięcy egzemplarzy. Lepiej niż ostatnie wydawnictwa Rihanny czy 50 Centa. SuBo gości w programach u Davida Lettermana, u Oprah Winfrey, w amerykańskiej wersji „Mam talent”. Zostaje zaproszona na obiad do Białego Domu. Ale doszła już do kresu wytrzymałości. Czuje, że nie będzie w stanie już dalej promować swojej płyty. Czy nagra kolejną? Czy przetrwa? Czy stanie się kolejną ofiarą show-biznesu? Na razie musi odpocząć. „Wydawałoby się, że Su ma wszystko – sławę, pieniądze, ale nic to już dla niej nie znaczy. Czuje się potwornie zmęczona i samotna. Jedyną rzeczą, której pragnie, jest miłość. Znalezienie kogoś, z kim mogłaby dzielić radości i smutki”, przyznaje Gerry. Na razie jej sen o karierze okazał się koszmarem, do którego Susan nie chce wracać. Magda Łuków / Viva!
Fragmentów płyty "I Dreamed A Dream" można posłuchać pod tym adresem. Susan Boyle skradła serca milionom, stając się fenomenem portalu You Tube z ponad 300 milionami odsłon z jej występem w angielskiej edycji programu "Mam Talent!". Wokalistka wykonała wówczas musicalowy klasyk "I Dream A Dream". Debiutancki album Boyle wyprodukowany został przez światowej sławy producenta - Steve'a Maca. Na płycie poza tytułowym utworem "I Dreamed A Dream" z musicalu "Les Misérables" oraz klasykiem "Cry Me A River", znajdą się kompozycje z repertuaru Rolling Stones (Wild Horeses), Madonny (You'll See), The Monkees (Daydream Believer) oraz kompozycja napisana specjalnie dla Susan, zatytułowana "Who I Was Born To Be". - Było moją największą ambicją nagranie płyty i udało mi się osiągnąć ten cel. Ta niesamowita przygoda pozwoliła mi uwierzyć w siebie, odnaleźć się na nowo i spełnić moje marzenie. Nie bójcie się sięgać po własne marzenia - podkreśla Susan Boyle. Album ukaże się w niskiej cenie i ekologicznym opakowaniu. Na płycie znajdą się następujące kompozycje. 1. Wild Horses 2. I Dreamed A Dream 3. Cry Me A River 4. How Great Thou Art 5. You’ll See 6. Daydream Believer 7. Up To The Mountain 8. Amazing Grace 9. Who I Was Born To Be 10. Proud 11. The End of The Word 12. Silent Night
feINuu.